Niedzielne, majowe popołudnie. Przepiękna pogoda - błękitne niebo, słonko grzeje, aż miło. Zachęceni tą pogodą postanawiamy zabrać naszą pierworodną do wspaniałego parku. Dużo zieleni, zwierzaki, plac zabaw. Raj dla Julki. Była tu już dwa razy i zawsze była zachwycona, uwielbia to miejsce. Nie tylko my tak lubimy to miejsce - przyjechało naprawdę sporo ludzi, ciężko znaleźć wolne miejsce na rozłożenie swojego koca.
Teoretycznie, miejsce to jest bardzo bezpieczne dla dzieci. Teoretycznie, bo wszędzie może dojść do wypadku, prawda?
Kiedy obeszliśmy już cały park i postanowiliśmy, że czas powoli zbierać się do domu, usiedliśmy na moment na ławeczce obok tej "fontanny", którą widzicie na zdjęciu. Na sąsiedniej ławeczce usiedli rodzice. Patrzeli gdzieś tam przed siebie, coś do siebie mówili. W tym czasie ich synek (na oko miał około 2,5 lat) chodził sobie po tych kamieniach. Nagle tata woła syna, ale ten nie przychodzi. Wstaje z ławki dopiero, kiedy kobieta stojąca przy "fontannie" krzyczy "O matko!". Razem z partnerem wyciągają brzdąca z wody, dopiero wtedy tata do nich dobiega. Mama chłopczyka siedziała sobie w tym czasie beztrosko na ławeczce, chichocząc pod nosem, że synek się "potaplał" w wodzie. Nie, nie potaplał się. Wpadł do niej, cały. Kiedy tata przyniósł go na ławkę, był totalnie przemoczony. RODZICE DRODZY! Proszę Was o rozwagę. Nie, woda wcale nie musi być głęboka, żeby dziecko się nią zakrztusiło. Już pomijam kwestię tego, ile tam jest bakterii. Apeluję do Was, pilnujcie swoich pociech. Tak niewiele przecież trzeba, żeby doszło do nieszczęścia...
No niestety, ale przy dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy. Tak jak piszesz - wystarczy chwila i nieszczęście gotowe. Dobrze, że to się tylko tak skończyło...
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaskoczył mnie totalny brak reakcji ze strony matki.
UsuńOj tak, przy dzieciach to by się przydała dodatkowa para oczów. Ja za synkiem chodzę jak cień :) ale tak trzeba.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Tylu wypadków przecież można uniknąć.
UsuńNo cóż, ja ze swoją czwórką lubię chodzić na spacery i staram się być czujna - ale mam też świadomość, że czujność czujnością, a przy pomysłowości i żywiołowości dzieci i tak może dojść do katastrofy :) Na szczęście jest ciepło i kąpiel w fontannie to w sumie przyjemność (o ile jest zaplanowana, a nie wynika z poślizgnięcia na kamieniach...). Moi chłopcy pewnie szybko by wskoczyli do chłodnej wody i byli przeszczęśliwi z takiej atrakcji, ale trzylatka trzymałaby się od fontanny z daleka :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Jeśli przy kąpieli w fontannie czuwają rodzice (lub w ogóle jakakolwiek dorosła osoba) to jestem na tak, ale zostawianie dwulatka samego przy fontannie jest - moim zdaniem - nieodpowiedzialne.
Usuń